Język iblowski
Język iblowski
"Wysoce odrażający sposób rozprawiania o literaturze" (J. Sławiński). Przymiotnik "iblowski" pochodzi od Instytutu Badań Literackich.
Instytut Badań Literackich to państwowa placówka naukowa powołana do życia w 1948 roku [...] Działaniom twórców IBL-u od początku przyświecała myśl o niezbędności forsownego przygotowania kadry badaczy, zdolnych efektywnie podjąć zadania nowo powstałej placówki. Do współpracy wciągali przede wszystkim ludzi młodych, nieobciążonych jeszcze przeszłymi powiązaniami światopoglądowymi, politycznie zaangażowanych w popieranie nowej władzy, aktywnie działających w komunistycznych organizacjach młodzieżowych na uczelniach, członków PPR oraz później PZPR.
Słownik realizmu socjalistycznego,
pod red. Z. Łapiński, W. Tomasik, Kraków 2004.
Aaa, nazwiska chciałem wypisać, w związku z którymi ukuto to powiedzonko "język iblowski", ale wyszłoby, jak jakaś lustracja, czy inne takie, bez sensu, nie o to chodzi. Dla mnie "język iblowski" oznaczał jakiś taki jakby techniczno-mikrobiologiczno-matematyczno-fizyczny sposób pisania o literaturze i był przykładem pułapki, w którą się wpada, jak się bada.
- Biada! O, biada temu, co bada i wpada!
Przykłady! Przykłady! koniecznie! podejrzewam, że boki można zrywać z takich tekstów, a nie znałam tego hasła-- M M
No na przykład takie, zresztą z cytowanego "Słownika" (wydanego przy współpracy IBL):
Przekształcenia semantyczne (sprowadzalne do analogii: życie-maszyna) znajdują dopełnienie w zabiegach personifikacyjnych. Personifikacja w sposób szczególnie czytelny unaocznia ważny rys zabiegów metaforyzacyjnych. Chodzi o wykorzystanie mówienia przenośnego do komunikowania ocen i narzucania odbiorcy ideologicznych (politycznych) kryteriów wartościowania świata. Wyrażenie przenośne dobrze współgra z regułami komunikowania perswazyjnego z tej przede wszystkim racji, że czyni naturalnym chwyt wyolbrzymienia (hiperbolizacji) uwyraźniający transmitowaną przez wypowiedź opcję aksjologiczną.
- To bardzo ciekawe, dopiero teraz dociera do mnie, jak ambiwalentna była nazwa, którą Miron Białoszewski określał grupę swoich fanek ("muzy iblowskie"? czy nawet "anioły z iblu"? coś w podobnym guście, może komuś uda się to odnaleźć?), przecież on doskonale pamiętał rok 1948. W skład tej grupy wchodziła m.in. Anna Sobolewska, mama krytyczki Justyny Sobolewskiej i córka poetki i wizjonerki Jadwigi Stańczakowej. -- Miłosz Biedrzycki
Michał Głowiński (w rozmowie z Teresą Torańską):
W pierwotnych założeniach Instytut miał być komunistyczną jaczejką, produkującą marksistowskich naukowców. Jednak po 1956 roku przekształcił się w liberalny ośrodek naukowy. [...] Do naszego instytutu przyjeżdżali najsłynniejsi uczeni nie tylko ze Związku Radzieckiego, ale także z Ameryki, z Francji. [...] IBL był domeną wolności. Niszą, w której my praktycznie mogliśmy robić, co chcieliśmy. Przy pewnych ograniczeniach, oczywiście. Wiedzieliśmy, że nie powinniśmy się zajmować najnowszą literaturą i krytyką literacką oraz literaturą emigracyjną. Te ograniczenia jednak nie były dla nas szczególnie bolesne.