Skarb kibica/Vilanella i "rondelki"
(Przekierowano z Vilanella)
Słysząc nazwę villanelle, niemal bezwiednie spodziewamy się jakiejś elegancji formalnej i tanecznej gracji - bez wątpienia dobra vilanella dotrzymuje takiej obietnicy (z nawiązką). Tymczasem obietnica zawiera się w samym brzmieniu nazwy, niekoniecznie zaś w jej etymologii i historycznym pochodzeniu, skoro dworny termin wywodzi się od włoskiego słowa villano (wieśniak). Zamierzchłe początki vilanelli były bowiem włoskie, jarmarczne, sielankowe, chłopskie – formę zdecydowanie przejęła pod koniec XVI wieku Francja (w osobie Jeana Passerata [1534–1602], który uporządkował rzeczony wiersz raz na zawsze). Natomiast najmocniejsze vilanelle ubiegłego stulecia napisane zostały po angielsku. Oto klasyczny utwór Dylana Thomasa:
Do not go gentle into that good night,
|
A1
|
Na pierwszy rzut oka "łańcuch DNA" vilanelli (A1 b A2 // a b A1, etc.) może się wydać dość pokrętny. Spójrzmy jednak na powyższy przykład: sześć zwrotek (dziewiętnaście wersów - w pięciu tercetach i finalnym czterowierszu), a całość rymowana ściśle, prosto i bezlitośnie, jako że w całym utworze mamy jedynie dwa rymy: a i b! Jednak nie możemy właściwie zapisać schematu vilanelli aba aba aba aba aba abaa, ponieważ pierwszy i trzeci wers pierwszej zwrotki trzeba powtórzyć w stałych punktach (naprzemiennie na końcach tercetów) jako refren (A1, A2) – najlepiej oba w całości (jak powyżej, u Dylana Thomasa), albo przynajmniej w klauzulach (końcówki wersów A1 i A2; jak poniżej, u Elizabeth Bishop, w A2). A1 powraca więc w wersach 6, 12 i 18; A2 w 9, 15 i 19 (zarysowuje się możliwość operacji typu Ctrl-c, Ctrl-v). Wersy 4, 7, 10, 13, 16 rymują się z A1 i A2, ale są niepowtarzalne, tak samo jak cała seria b, czyli wersy 2, 5, 8, 11, 14, 17.
Zatem na pierwszy rzut oka "łańcuch DNA" vilanelli może się wydać dość pokrętny, ale przy bliższych oględzinach uderza lekkość efektu całej tej konstrukcji - owe dwa aspekty, prostota i trudność, wyznaczają paradoksalną naturę formy i przesądzają o jej bardzo szerokiej skali tematycznej: vilanella może w zupełności zdać się na przyjemnie melodyjną nieważkość (nawiązując do swoich sielskich początków), potrafi też udźwignąć treść niemal przygniatająco ważką, gdyż drobny ścieg rymów i refren zawsze będą działały odciążająco, przybliżając wiersz do piosenki. Ustawiony niewątpliwie in extremis wiersz Thomasa "Do not go gentle into that good night", John Cale (ex-Velvet Underground) wykonuje bardzo tanecznie, w rytmie walca (płyta Words for the Dying). Przeczytajmy teraz "One Art", "morderczą" vilanellę Elizabeth Bishop (polska wersja w stosunkowo mało kongenialnym przekładzie Stanisława Barańczaka):
The art of losing isn't hard to master;
|
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
|
Jak zabrać się do pisania villanelle? Najtrudniejszy jest pierwszy krok: vilanella to przede wszystkim wyniosły punkt widokowy pierwszej zwrotki, a potem skok w przepaść (i niech to będzie skok typu bungee). Trzeba koniecznie napisać pierwszy tercet z mocnymi A1 i A2 (one muszą powracać, a ponadto ciągną na rymie pięć pozostałych a), pamiętając, że drugi wers (b) pociąga za sobą pięć całkiem innych b. Nasuwa się tu natychmiast bardzo prosty, gramatycznie zrymowany lament: "Zero pieniędzy na koncie" (A1). "Przegrywam na każdym froncie" (A2). Ale jak ma wyglądać wers b?
Refren, kameralny wdzięk, taneczność, dwa rymy ab i śpiewność charakteryzują też "rondelki", które w zasadzie są wewnętrzną sprawą Francji (choć rondel alias rondet, oraz rondo napotykamy w twórczości naszych neoromantyków, takich jak Miriam, Józef Ruffer, Jerzy Żuławski). Rondel (rondel) jest średniowieczny, rondo (rondeau) to nowożytna postać rondla. Rondel Guillaume'a de Machaut (ok. 1300–1377) wiernie opisuje swój kolisty przebieg, jest więc utworem autotematycznym (franc. rond znaczy "koło"):
Mój koniec moim jest początkiem,
A mój początek moim końcem,
Prawdziwym mieniem i majątkiem;
Mój koniec moim jest początkiem,
A pieśń ma brzmi potrójnym wątkiem,
Równie troiście się kończącem:
Mój koniec moim jest początkiem,
A mój początek moim końcem.
(przekład Jacka Kowalskiego)
Jak widzimy: AB aA ab AB - formuła wdzięczna, lecz niezbyt pojemna. Nic dziwnego, że rondo księcia Karola Orleańskiego (1394–1465) szuka przestrzeni w trasie nieco dłuższej. Oto "Rondeau 73" (w przekładzie Jacka Kowalskiego):
Tellement quellement
|
Czy tędy, czy owędy
|
Jak widzimy: ABba abAB abbaAB (są pewne niejasności w kwestii refrenu – jak pisze tłumacz: "[refren] można [...] było powtarzać w formie raz skróconej, raz wydłużonej. Trudno to stwierdzić w konkretnych przypadkach, ponieważ kopiści ograniczali się zwykle do podania incipitu".) Dużą popularność zyskało rondo piętnastowersowe o schemacie Aabba aabA aabbaA.
Odrębnie będą omówione triolety, lai i virelai.
Andrzej Sosnowski
(przygotowane do druku w: "dwukropek" nr 5, publikacja w PoeWiki za zgodą Autora).